Chociaż wspominamy, że robimy SEO
od 12 lat to tak naprawdę jest to bliżej ok 14. Co prawda nie pamiętamy
dinozaurów, ale zdążyliśmy się jeszcze załapać
na czasy PageRank, którym kres położył algorytm Panda.
Pojawił się on w 2011
roku i na początku raczej filtrował informacje dostarczane do PR. W 2016 roku sytuacja
uległa zmianie, Algorytm Panda przemodelował sposób w jaki Google widzi pozycję
strony.
Panda sprawiła, że katalogi
przestały już praktycznie istnieć. Jej zadaniem było właśnie wykluczanie stron
słabej jakości, z powieloną treścią czy też spamem. Efekt? W praktyce
pozytywny,
Linki zdobywane z
wartościowych stron zyskały na znaczeniu, a te ze spamerskich – jak katalogi,
odeszły w niebyt Panda blokowała gorsze strony. Wtedy rozpoczęło się unikane
niskiej jakości linków zwrotnych często generowanych automatycznie.
Zakończyło
się również kopiowanie treści z innych stron, gdyż pojawił się duplicate
content. Panda zakończyła okres upychania słów kluczowych, pojawiło się też obniżanie
oceny treści nieaktualnych lub wprowadzających w błąd odbiorcę.
Dość długo wyczekiwany algorytm, który jest rozwinięciem Pandy. Zmiana ma charakter kardynalny - serwis właściwy podlega ocenie Google pod kątem linków prowadzących do niego. Premiera miała miejsce w 2012 roku.
Efekt wprowadzenia tego Pingwina w świetle SEO był bardziej widoczny, rynek napotkał duże spadki, gdyż algorytm wyłapywał strony, które wcześniej miały zapewniony gwałtowny przyrost dużej ilości linków. Anchory linków zewnętrznych zawierały ścisłe dopasowania – exact match, odnośniki pochodziły z katalogów, czy teraz dodawarek, linki pochodziły z bardzo ogólnych stron, co w ocenie algorytmu nie było działaniem godnym zaufania i uznania
Pingwin jest ciągle „w pracy”, ostatnia znana aktualizacja algorytmu nastąpiła w 2016 roku.
Obecnie działa on automatycznie i w czasie rzeczywistym sprawdza przyrost linków z witryn odsyłających do naszego serwisu. Wyklucza słabe jakości zostawia te leprze, aby odpowiednio dopasowywać strony w rankingu.